W dzisiejszym wideoinformatorze opowiemy o Międzynarodowym Festiwalu Folklorystycznym Bukowińskie Spotkania oraz Dniach Lubania LAWIE 2022.
Festiwal rodem z bukowińskiej krainy, występy chórów i zespołów ludowych z Polski, Ukrainy i Rumunii oraz święto Lubania i jego mieszkańców, czyli koncerty, spektakle, kino pod chmurką i atrakcje dla dzieci.
Za nami cztery dni pełne muzyki, świetnej zabawy i niezapomnianych wrażeń.
Bukowińskie Spotkania - 33. Międzynarodowy Festiwal Folklorystyczny za nami. Dzięki nim Lubań po raz kolejny poczuł powiew prawdziwego folkloru. Już po raz czwarty lubanianie mieli możliwość zetknięcia z Bukowiną, która zajmuje szczególne miejsce w sercach jej dawnych mieszkańców oraz ich potomków.
- To są nasze korzenie, które pochodzą z Bukowiny, rumuńskie, które nasi rodzice przywieźli tutaj do Polski i my to kultywujemy dalej. Bardzo to kochamy. Nasze stroje, nasze pieśni – mówiła pani Jadwiga z zespołu Strzegomianki ze Strzegomian.
Tegoroczny festiwal, z uwagi na bieżące wydarzenia w Ukrainie, miał wyjątkowy charakter.
- Głównie mogły przyjechać Panie, mężczyźni niestety są albo na froncie, albo mają inne obowiązki związane z wojną. Dlatego prezentują się grupy żeńskie, grupy wokalne i też odpowiednio to do tej sytuacji, która panuje w Ukrainie, dostosowany jest repertuar zespołów – wyjaśniał Zbigniew Kowalski, twórca i dyrektor festiwalu.
Wojenna rzeczywistość poruszyła niezliczoną ilość ludzkich serc. Wśród lubańskich zbiórek, nie zabrakło transportów z potrzebnymi rzeczami, kierowanymi na teren dzisiejszej Bukowiny.
- Bardzo dziękujemy każdemu, każdemu, kto jest sercem z Ukrainą – mówiła jedna z członkiń zespołu z Ukrainy.
W trakcie festiwalu członkinie ukraińskiej grupy Czerniwczanka symbolicznie dziękowały za przesłaną pomoc, która z Lubania trafiła również do Czerniowiec.
Zespoły z Ukrainy, Rumunii oraz oczywiście Polski, przez dwa dni częstowały uczestników wydarzenia niepowtarzalnym widowiskiem. Był śpiew, taniec, muzyka, a to wszystko w atmosferze braterstwa i niezwykłej przyjaźni.
- Przecież bukowińskie spotkania wynikają z potrzeby serc lubańskich Bukowińczyków i tych, którzy w okolicy Lubania przyznają się do tego, ze ich dziadowie, rodzice, albo oni wprost sami stamtąd pochodzą ubogaca element duchowości miasta, stąd od lat gościmy bukowińskie spotkania w naszym mieści – podkreślał Arkadiusz Słowiński, Burmistrz Miasta Lubań.
Okazuje się, że impreza ma w Lubaniu stałych bywalców, którzy chętnie w niej uczestniczą.
- Czy ja pierwszy raz? Nie proszę pani. Co roku jestem tutaj. Czy warto przyjść? No pewnie, że warto - zachęcała Emilia z Lubania
- Jedni lubią ciszę, jedni lubią spokój, inni lubią folklor – dodała pani Barbara z Lubania.
Tym bardziej że na co dzień trudno o tak malownicze widoki. Korowód ulicami miasta cieszył się dużym zainteresowaniem i stanowił świetny wstęp do dnia wypełnionego niezwykłymi występami. Zabawa udzielała się każdemu, a niektórzy nabierali apetytu na znacznie więcej.
- Pośpiewajmy sobie razem na scenie, jakbym mógł, to bym wszedł na scenę teraz – zapewniał Łukasz z Lubania.
Tegoroczne Bukowińskie Spotkania wzbogaciły dodatkowe wydarzenia. Dzień pierwszy zakończył spektakularny pokaz fireshow w wykonaniu grupy Prototype.
W piątek uczestnicy Holi - Kolorowe Szaleństwo ubarwili miasto, zaś tuż po festiwalu aktorzy z jeleniogórskiego Teatru Maska odegrali spektakl "Rozprawa o Średniowieczu".
Ukoronowaniem muzycznego sierpniowego weekendu była dwudziesta edycja Lawy. Muzyka z różnych stron świata, skierowana do różnych pokoleń i gustów muzycznych zapewniła mieszkańcom odskocznię od codzienności.
- W Lubaniu ogólnie na co dzień jest cicho, a jak tak raz na jakiś czas jest coś, to jest fajnie – cieszyła się Gabrysia z Lubania.
Coś dla siebie znaleźli fani lokalnych zespołów, a muzyka filmowa i wieczorne kino pod chmurką zapewniły rozrywkę miłośnikom „dziesiątej muzy”.
- Bardzo fajnie, można zjeść, posłuchać, teraz się pośmiać. Jak najbardziej na plus – wyliczała Alicja z Lubania.
Gorące rytmy wprost z kubańskich plaż rozgrzały serca i… nogi lubanian.
Nastrojowe szanty rozkołysały nie tylko entuzjastów białych żagli, a mocniejsze brzmienia przygotowały publiczność na wieczorną zabawę.
Niezapomniane przeboje z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych sprawiły, że nogi same rwały się do tańca.
- Bardzo fajnie, że jest coś takiego zorganizowane. Można miło spędzić czas – mówiła Monika z Jeleniej Góry.
Lubańska publiczność miała też rzadką możliwość zobaczenia Rahima, Abradaba i Kleszcza w projekcie ARKanoid. Klasyka polskiego rapu w odświeżonym wydaniu przyciągnęła zadeklarowanych fanów także spoza naszego miasta.
- Zawsze brakuje legend, zawsze. I będzie brakować. Dlatego przychodźmy na ich koncerty, kiedy tylko możemy – zachęcał Michał z Wrocławia.
- Jestem fanem tego rodzaju muzyki i wychowywałem się na ich muzyce, dla mnie bardzo na plus – mówił Piotr z Lubania.
- Było świetnie, oby częściej – dodała Natalia z Lubania.
Po występach wierni fani mogli prosić o autografy ulubionych artystów. Okazało się, że czasami kartka to za mało…
Nie zapomniano również o najmłodszych, którym rozrywkę zapewniła szkoła klaunów, kolorowe dmuchańce oraz atrakcje przygotowane przez Klub Liderów Młodzieżowych.
O strawę dla ciała zadbały po raz kolejny Żarciowozy, racząc lubanian oryginalnymi potrawami z różnych stron świata.
Finałem imprezy był występ Tadeusza Seiberta z zespołem. Klimat męskiego grania świetnie wpasował się w wieczorny nastrój na lubańskim rynku.
Pokaz laserowy i dyskotekowe afterparty dopełniły niedzielna fiestę.
(ŁCR)